Puchar Polski to rozgrywki, w której szanse na ogólnopolskie trofeum mają w zasadzie wszystkie drużyny występujące w Polsce. To jedyne oficjalne rozgrywki gdzie możemy być świadkami zmagań ekstraklasowych drużyn z ekipami z niższych lig. Pomimo, iż występowanie w wyższej lidze zazwyczaj zawsze stawia drużynę w roli faworyta, to w historii tych rozgrywek nie zabrakło kilku niespodzianek. Omówimy wybrane z nich.
Prawdopodobnie największą niespodzianką w historii Pucharu Polski był występ Lechii Gdańsk w sezonie 1993/1994. Drużyna z województwa pomorskiego występowała wtedy w trzeciej lidze, a mimo tego, udało się jej zdobyć trofeum, co w konsekwencji przełożyło się na uzyskanie przepustki do europejskich pucharów.
W tym sezonie, ekstraklasa wyniki kształtowały się w ten sposób, że liderem tabeli był Ruch Chorzów, który stanął na drodze Lechii w Pucharze Polski. Sensacyjnie jednak drużyna z Chorzowa poniosła porażkę, podobnie jak trzy inne ekipy występujące w najwyższej klasie rozgrywkowej, w tej m.in. Widzew Łódź, który dosyć regularnie występował w europejskich pucharach. W finale Lechia Gdańsk pokonała Piast Gliwice wynikiem 2:1.
Dziesięć lat temu wiele emocji kibicom dostarczyli również zawodnicy Błękitnych Stargard, drużyny z okolic Szczecina. Błękitni obecnie występują w III lidze, natomiast w sensacyjnym sezonie grali zaledwie ligę wyżej.
Nie przeszkodziło im to jednak, aby dotrzeć do półfinału Pucharu Polski. Wcześniej, w ćwierćfinale wyeliminowali ekstraklasową Cracovię. Od finału na Stadionie Narodowym dzielił ich jednak mocny rywal - Lech Poznań. Półfinał odbywał się w formie dwumeczu. Pierwszy z nich odbył się w Stargardzie, gdzie Błękitni zaskakująco wygrali 3:1. Rewanż w Poznaniu był jednak już dużo trudniejszy. W regulaminowym czasie gry Lech Poznań odrobił starty z pierwszego meczu i doprowadził do dogrywki, pokonując finalnie drugoligowca wynikiem 5:1
Dużą niespodziankę mieliśmy również w poprzednim sezonie, a konkretnie w finale Pucharu Polski. Na Stadionie Narodowym mierzyły się dwie ekipy - Pogoń Szczecin, która zakończyła tamten sezon na czwartym miejscu w Ekstraklasie i Wisła Kraków, która na koniec sezonu okupowała dopiero 10 miejsce, z tym, że ligę niżej niż Pogoń.
Wynik meczu do 90 minuty kształtował się zgodnie z przewidywaniami, Pogoń prowadziła 1:0. Jednakże, w doliczonym czasie gry, Wiśle udało się wyrównać stan meczu, a finalnie w dogrywce przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Dzięki temu, pomimo bycia w drugiej połowie tabeli pierwszej ligi, Wisła zagrała w europejskich pucharach.